Wybierz mnie!

Tytuł: „Wybierz mnie!”

Autor: Beth Garrod

Tłumacz: Matylda Biernacka

Oprawa: miękka

ISBN: 978-83-280-7587-0

Liczba stron: 464

Format: 142×202 mm

Data premiery: 2 czerwca 2021

Wydawnictwo: YA!

Opis

Pełna humoru, wakacyjnego klimatu i miłości lektura, idealna dla miłośników Do wszystkich chłopców, których kochałam i Kissing Booth.

Gorące lato, grecka wyspa, słońce na niebie – dla Meg wakacje nie mogły zapowiadać się lepiej! No, może trochę. Dziewczyna chciałaby zapomnieć o swoim pierwszym pocałunku, który był po prostu masakryczny. Dlatego wyznacza sobie misję: doświadczyć latem perfekcyjnego, filmowego, przyprawiającego o szybsze bicie serca pocałunku!

Kiedy w jej życiu pojawia się więc trzech bardzo różnych chłopaków, wydaje się, że uda jej się osiągnąć cel. Droga do niego będzie jednak najeżona milionem kompromitujących sytuacji…

Fragment

Znacie tę sytuację, kiedy zdajecie sobie sprawę, że ktoś siedzi tak blisko, a przerwy w rozmowie stały się tak długie, że pocałunek jest nieunikniony?

Ja nie znałam – aż do teraz.

Sean: niesamowity, zabawny, bystry, megaseksowny Sean znajdował się parę milimetrów ode mnie.

Po piętnastu latach i dwóch miesiącach naprawdę miało się to wydarzyć.

Od pierwszego pocałunku dzieliły mnie nanosekun­dy. Ścisnęłam kciuki pod poduszką leżącą na kanapie i usiłowałam nie panikować.

Przez moją głowę przewijały się wszystkie porady, ja­kie kiedykolwiek obejrzałam, przeczytałam albo podła­pałam z filmów klasy B.

B ł a g a m, niech wszystko pójdzie, jak trzeba.

B ł a g a m, obym nie okazała się beznadziejna w te klocki.

A właściwie to b ł a g a m, obym była w te klocki choć średnio normalna.

A właściwie to cofam.

B ł a g a m, obym tylko nie zemdlała ze stresu.

Uchyliłam lewą powiekę. Uff. Sean wciąż miał za­mknięte oczy, więc nie mógł zobaczyć, jak podglądam go w totalnej panice spod przymrużonych powiek. Znajdo­wał się tak blisko, że niemal widziałam piksele, a mimo to był jak zwykle onieśmielająco boski. Jakim cudem wyglądał tak spokojnie?! Pewnie dlatego, że robił to już setki razy. Dla niego to pewnie nic wielkiego – ale dla mnie to było COŚ.

Wciągnęłam jego zapach. Pachniał męską szatnią po wuefie (ale w dobrym sensie), żelkami o smaku coli, bal­samem do ust i ciepłem. Ja? Cóż, Anita zorganizowała mi właśnie kryzysowe przygotowanie do pierwszego poca­łunku i zmusiła do rozgryzienia i wyplucia dwudziestu miętowych gum do żucia, więc obstawiałam, że rozta­czam woń gabinetu dentystycznego.

A Sean zbliżał się coraz bardziej. Lada moment mieli­śmy wejść w pełny kontakt usta-usta. Ech.

3… 2… 1… Usta-rt.

Serce wrzuciło wyższy bieg, a cała reszta mnie weszła w tryb totalnej paniki.

Byłam jedyną znaną mi osobą, która jeszcze nigdy z nikim się nie całowała – a już wkrótce ta osoba mia­ła odejść w niepamięć. Całe moje dotychczasowe życie miało stać się p r z e d, a za parę sekund miało rozpocząć się p o.

Głowę wygięłam pod takim kątem, na jaki decydo­wałam się tylko podczas rozciągania z Anitą przy inter­netowym treningu. Czy tak to ma wyglądać? Czy powin­nam się bardziej pochylić, czy zostać tu, gdzie jestem? Trudno manewrować na kanapie, która wydaje takie odgłosy… ale gdybym się w ogóle nie poruszała, mięśnie mojego brzucha mogłyby zacząć wykonywać salta, jakie wykonują na zakończenie rozgrzewki na basenie.

Skomplikowana sprawa.